Zasadniczo artykuł powinien nosić tytuł nawiązujący do tego, że za nami kolejny rok pracy, że odbyło się w sobotę walne zgromadzenie, w którym wzięły udział osoby zasiadające w Zarządzie Stowarzyszenia, w Komisji Rewizyjnej i księgowa a sprawozdania trafią niebawem do odpowiednich instytucji, którym winni jesteśmy corocznie sprawozdanie z prowadzonych przez nas działań. Tak, sprawozdania również umieścimy na naszej stronie tak, jak co roku.
Podsumowanie roku... wiecie, że staramy się zawsze od razu reagować na wszystkie sygnały płynące od personelu klinik z Oddziału Świętego Mikołaja. A te potrzeby są naprawdę różne. Czasem wręcz prozaiczne, bo jak inaczej nazwać konieczność zakupu ponad 400 rolek papieru toaletowego?
Naprawdę - papieru toaletowego. Nie myślcie sobie, że NFZ nie finansuje działalności szpitala w takim zakresie. Finansuje. Tylko papier przysługujący "na fundusz", niekoniecznie nadaje się na oddziały hematologiczne.
Dobrze, zaczęliśmy nieco z dziwnej strony, ale dalej będzie już lepiej.
Jedynym zakupem, jaki poczyniliśmy w zeszłym roku jeszcze przed pandemią, więc z nią nie jest w żaden sposób związany, są dwa przewijaki. Bo pacjenci czasem są tacy mali, że istnieje konieczność posiadania takiego gadżetu ułatwiającego bezpieczną obsługę dziecka i chroniącego zarazem je oraz kręgosłup człowieka. A pierwszą rzeczą, jaką wymusiła na nas pandemia, było... zgadniecie, co?
Nie, nie rękawiczki i maski. Przyrządy do dezynfekcji stetoskopów, które w liczbie niepowalającej, bo sztuk trzy ściągaliśmy z Niemiec już po zamknięciu granic i wprowadzeniu przez ten kraj zakazu sprzedaży takich środków poza granice państwa. Nie wiemy sami, jak nam się to udało, ale najwidoczniej patron maczał w tym palce. Ten gadżet był konieczny, bo lekarz posiada stetoskop, z którym spędza cały dyżur. I bada Jasia, Janka, Kacpra, Martusię, Oleńkę... Rozumiecie już, skąd konieczność odkażania stetoskopu pomiędzy?
Na tej samej zasadzie pojawiły się termometry bezdotykowe Microlife, które zakupiliśmy hurtem od dystrybutora na Polskę, bo potrzebowaliśmy 30 sztuk. Tak, żeby w każdej izolatce był jeden i nie było konieczności biegania od-do z jednym sprzętem. Rodzice mierzyli temperaturę, podawali pielęgniarkom odczyt - wszystko szybko i sprawnie, ale najważniejsze - BEZPIECZNIE.
Nadszedł dzień, kiedy wirus zawitał do Kliniki... tak, nie dało się uniknąć. I zawitał po cichu, wszedł niepostrzeżenie, a to, że mamy gościa, okazało się przypadkiem. Podczas badania stopnia wysycenia krwi tlenem. Dobrze myślicie - kupiliśmy zatem 30 pulsoksymetrów. Też od Microlife.
A że współpraca z dystrybutorem układa nam się już od lat dobrze, to przy okazji uzupełniliśmy na oddziałach ciśnieniomierze, których też nigdy nie ma zbyt wiele, bo nie istnieje stan "za dużo" i kupiliśmy 6 sztuk.
Konieczność podjęcia silniejszych działań przeciwko zagrożeniu wirusem SARS-CoV-2 wymusiła zakup trzech ozonatorów UV (każdy działa na powierzchni do 300m3), siedmiu lamp wirusobójczych UV Ultraviol NBVE110PL, parownicy Karcher na hematologię a w tak zwanym międzyczasie faktycznie kupiliśmy 50 profesjonalnych maseczek dla personelu wraz w wymiennymi filtrami oraz 20 uchwytów na kartony z rękawiczkami, które czy to pandemia, czy nie - w Oddziale Świętego Mikołaja są powszechne.
Czekajcie, bo tylko ten wirus i pandemia... a my również wspieramy inne potrzeby, nie tylko poprawiające bezpieczeństwo wszystkich przebywających, ale i komfort. Kupiliśmy trzy lodówki - dwie do dyżurek pielęgniarskich, w których są przechowywane leki a jedną do kuchni dla rodziców na hematologii.
Pamiętacie meble, które zamawialiśmy do izolatek na hematoonkologii? Takie same zamówiliśmy dla pacjentów z gastroenterologii - to jest obecnie w fazie realizacji, ponieważ szafy są, tak jak i poprzednie - robione na zamówienie, tak by spełniały wszystkie potrzeby, jakie określili rodzice naszych pacjentów. Realizując konsekwentny proces odświeżania wyglądu wnętrz pokojów lekarzy i dyżurek pielęgniarskich, nowe mebli pojawiły się również w nich. Recepcja i pokój pielęgniarek na hemato oraz pokój lekarzy na tym samym oddziale otrzymały nowe meble, a jeśli chodzi o przedmioty ułatwiające pracę, to wszystkie dyżurki, gabinety lekarskie, pokoje wyposażyliśmy w nowe telefony Panasonica (12 sztuk, ten sprzęt też często zawodzi), lampy na biurko z Ikea (14 sztuk) a same dyżurki - w nowe tablice suchościeralne z pełnym oprzyrządowaniem pisakowo-ścieralnym (4 sztuki).
O zakupie identyfikatorów na smyczach w liczbie sztuk 100 już nie będziemy wspominać. Serio. To taki mały, nic nieznaczący zupełnie punkt na liście...
Bo na liście pojawiły się związane z awarią ogrzewania w zimie pozycje takie jak 5 sztuk grzejników elektrycznych oraz 4 sztuki koców elektrycznych. Awaria nie trwała długo, ale ten zakup i tak był konieczny, bo pacjenci w trakcie leczenia często uskarżają się za to, że im jest zimno. Powiedzenie "trzymajcie się ciepło" nabrało innego znaczenia, prawda?
Wracając do tematu sprzętu "ciężkiego", choć część nie jest aż tak potężna wagowo, to nasze Stowarzyszenie zakupiło przez ten czas przenośny aparat USG Philips Lumify, bo lekarze zgłaszali konieczność posiadania takiego mobilnego sprzętu, dla wygody pacjentów, których nie da się w trybie szybkim przewieźć na badanie usg do gabinetu, pompę infuzyjną Mindray i 100 sztuk setów do niej, dwa kardiomonitory Mindray z kompletem mankietów i statywami oraz drukarką termiczną, aparat EKG Mindray (zestaw), dwie drukarki do posiadanych już na oddziale gastroenterologii kardiomonitorów, 5 sztuk pomp infuzyjnych PLUM360, 3 sztuki pomp strzykawkowych Braun z oprzyrządowaniem i 2 sztuki pomp objętościowych Braun z oprzyrządowaniem. Dzięki wsparciu firmy Amazon, konkretnemu wsparciu finansowemu udało nam się po dołożeniu niewielkiej kwoty kupić dwa holtery z kompletami mankietów.
Z rzeczy ciężkich to tak naprawę wystąpiły 4 łóżeczka niemowlęce, z których 2 trafią na hematoonkologię a 2 na gastroenterologię. Poczekamy na nie chwilę, ponieważ zmierzają do nas z Austrii. Pamiętacie ten fragment o przewijakach? Tak, niemowlęta też chorują. Ostatnim punkcie na liście zakupów są stoliki-asystory, które zamówiliśmy w liczbie sztuk pięć i które są już w Klinice, a w przyszłym tygodniu postaramy się o ich zdjęcia. Bo udało nam się doprowadzić parę firm do różnych uczuć... bo potrzebowaliśmy takie, jakie niekoniecznie są w standardowej ofercie.
Jak widzicie - nudny rok, podczas którego nie napracowaliśmy się, nie zrobiliśmy nic wielkiego. Prawdziwymi wojownikami i tak są pacjenci, prawdziwymi superbohaterami - lekarze. A my jesteśmy tu i czekamy na sygnał - co jeszcze możemy dla Was zrobić? Jak możemy pomóc?
Wszystkie zdjęcia są w różnych artykułach, które publikowaliśmy wcześniej, więc tym razem w galerii sam zbiorczy kolaż. Oczywiście nie ma na nim wszystkich zakupów, są jak widać braki - ale powiedzcie sami, czy ważne było zdjęcie, czy to, żeby od razu służyło?
Nas w Klinice nie ma. Wciąż ze względów bezpieczeństwa, zagrożenia pandemicznego - jesteśmy tam zbędni, co rozumiemy doskonale.